Na początku był chaos

Strategia układania puzzli

Na stole leży pudełko pachnących nowością puzzli składających się z 2000 pięknych, kształtnych elementów, zgrabnie zapakowanych w woreczek. Jego wieczko dumnie ozdobione jest obrazem – dziełem sztuki, krajobrazem, zdjęciem czy intrygującą sceną. Ręce aż swędzą, rwą się do pracy. Oczy błyszczą niecierpliwie, czekając na start. I w końcu zaczynasz – intensywnie wpatrujesz się w obrazek, rozrywasz woreczek i … co dalej?

Jak ziemia długa i szeroka, tak każdy puzzlomaniak ma swoją specyficzną strategię układania. Gwarantuje mu ona najwięcej przyjemności – są tacy, którzy do układania puzzli podchodzą z pietyzmem i celebrują złożenie choćby maleńkiego fragmentu. Są też ci, którzy przygotowują się do nich jak na wojnę – planują strategie, sprawdzają szeregi i ściśle trzymają się planu. Nie brakuje osób, które rzucają się elementy jak sępy na padlinę i z pasją przerzucają setki puzzli, poszukując właściwego. Każdy sposób jest dobry, a jaki najpopularniejsze?

Czytając fora puzzlomaniaków odnieść można wrażenie, że najwięcej wśród nich strategów metodycznych. Zaczynają pracę od sortowania elementów kolorystycznie – jest to sposób szczególnie polecany przy układaniu krajobrazów. Na prawo idą więc elementy błękitnego nieba, na lewo zielone wzgórza, obok wielobarwne fragmenty zamku, domu czy innej architektury, zaraz potem ciemna ziemia. Niektórzy nie ograniczają się wręcz do sortowania puzzli po kolorze – rozdzielają je także ze względu na kształt. Najczęściej oddzielają więc elementy z czterema wypustkami (których zwykle jest przecież najmniej) oraz takie, gdzie wypustek całkiem brak. A potem metodycznie, warstwa po warstwie, fragment po fragmencie, zamieniają chaos w obrazek.

Wśród metodycznych strategów, wielu jest takich, którzy nie wyobrażają sobie, aby puzzle zaczynać inaczej, niż od ramki. W końcu niech pierwszy rzuci kamień ten, który nigdy tego nie robił! Kiedy obraz otrzyma już ten pierwszy kształt powoli wypełniany jest kolejnymi fragmentami. Najczęściej tymi, które wyróżniają się w obrazie – twarzą, niezwykłym elementem krajobrazu, ciekawym fragmentem sceny. Takie podejście skraca czas układania i często chroni przed frustrującymi poszukiwaniami odpowiednich elementów.

Nie brak jednak wśród puzzlomaniaków całkowitych anarchistów – nie mają planu, koncepcji ani strategii. Układają to, co akurat uda im się wyciągnąć z góry rozrzuconych elementów. Nie lubią się niczym ograniczać, nie dążą do tego, aby sesję z puzzlami zakończyć najszybciej jak się da, a najwięcej przyjemności sprawia im sam proces – powolny, żmudny, ale pełen małych zwycięstw!

Który sposób jest najlepszy? Twój. Ten, z którego czerpiesz najwięcej przyjemności. Może lubisz ścigać się z czasem, a może wolisz długo trzymać i obracać w dłoni kształtne elementy układanki, dumać nad ich kolorem i analizować gdzie pasują. Układaj tak jak lubisz – w końcu puzzle to przede wszystkim zabawa!