Miasto z głębi duszy

Przeglądając najpiękniejsze puzzle artystyczne – czyli coś co każdy puzzlomaniak lubi najbardziej – natrafić można na obrazy tak niezwykłe, tak tajemnicze, iż nie sposób nie poświęcić im odrobiny uwagi. Tak jest w przypadku dzieła El Greco, hiszpańskiego malarza o greckim rodowodzie, który określić należy jako panoramę Toledo, jednego z piękniejszych miast półwyspu Iberyjskiego. Wszystko na pierwszy rzut oka wydaje się pasować, a jednak Toledo z płótna nie jest tym, które musiał podziwiać malarz.

Widok Toledo to obraz tylko pozornie oddający rzeczywistość. Przyglądając mu się nie nazbyt analitycznie, wydaje się typowym krajobrazem miasta leżącego na wzgórzu. Patrząc na architekturę malowniczo tulącą się do stoków dłużej, łatwo odkryć, iż dla El Greco Toledo było niczym więcej niż inspiracją. Artysta poprzestawiał budynki – przede wszystkim dostojną katedrę z jej monumentalną wieżą, będącej punktem rozpoznawczym panoramy miejskiej – tworząc krajobraz, który jest swoistym remiksem rzeczywistości.

Nie sposób dojść do tego, co sprawiło, iż taka wizja Toledo była dla malarza bardziej nęcąca niż faktyczne, wierne odwzorowanie rzeczywistości. Jedna z najbardziej prawdopodobnych hipotez mówi o tym, iż El Greco obraz stworzył z pamięci. Widok Toledo byłby więc kliszą z pamięci artysty, tym jak miasto zapamiętał, co było dla niego najważniejsze i najpiękniejsze. Właśnie dlatego mógł w jednym planie umieścić najbardziej rozpoznawalne budowle – to one stanowiły istotę, duszę wspaniałego Toledo.

Ten mroczny – jak zresztą wszystkie obrazy tego artysty – widok na miasto przytłacza ciężką atmosferą. Uchwycone na chwilę przed rozpętaniem się burzy stanowi wgląd w osobiste doznania artysty. El Greco w swoim malarstwie daleko wykraczał poza to co widzialne. Świat jego obrazów nie mógł być pocieszeniem czy ukojeniem. Był wyrazem wewnętrznego niepokoju, ekspresją najprawdziwszych przeżyć. A to coś znacznie cenniejszego od skrojonych na miarę landszaftów. To coś, co odróżnia artystę od rzemieślnika.