Pan Mirosław wdrapał się na puzzlowy Everest!

Jego największą pasją są puzzle – największą bo trwa już od siedemnastu lat. Wystarczyć rzucić okiem na jego mieszkanie – nie sposób znaleźć tam choćby kawałek przestrzeni, które nie zostało przeznaczone na eksponowanie jego ukochanych puzzli. Zwłaszcza tych 3d, które z dumą pokazywał dziennikarzowi lokalnej gazety w Piekarach Śląskich. Pan Mirosław Kaczmarek to puzzlomaniak, o jakich w Polsce wiele się nie słyszy!

Zainteresowanie puzzlami rozpoczęło się w najmniej oczywisty sposób – wszakże większość puzzlomaniaków to ludzie, którzy hobby tym zarazili się w dzieciństwie. Pan Mirosław pokochał puzzle, kiedy nie potrafił znaleźć odpowiedniej zabawy z dzieckiem koleżanki, którym na jej prośbę miał się opiekować. Chłopiec poprosił o pomoc w układaniu, doprowadzając tym samym do narodzin jednego z największych znanych nam puzzlomaniaków w kraju.

Puzzle zdominowały jego świat – na podłogach i suficie znajdują się obrazy dwuwymiarowe, szafy i półki pełne są zaś modeli 3d. A w tym tak klasyczne puzzle przedstawiające znane budowle – Wieżę Eiffla, Big Bena czy Stadion Narodowy w Warszawie, oraz też szczególnie popularne dzisiaj – statki kosmiczne z filmu Gwiezdne Wojny czy sympatycznego robota R2-D2. Jak wylicza, Pan Mirosław przez te 17 lat ułożył około 600 zestawów 2d i ponad 300 trójwymiarowych.

Jednak głośno o nim stało się za sprawą jego największego puzzlowego przedsięwzięcia. Na tapetę wziął największe do tej pory puzzle świata – czyli gigantyczny zestaw ze scenami z filmów Disneya, który składa się z aż 40 320 elementów. Otrzymał je w prezencie urodzinowym od rodziny, doskonale wiedzącej jak zadowolić prawdziwego puzzlomaniaka.

Puzzle układał kilka miesięcy – zakończył z triumfem w lutym tego toku. Ale to nie był jedyny zestaw nad jakim pracował. Jak przystało na prawdziwego pasjonata, w międzyczasie zajmował się mniejszymi, trójwymiarowymi zestawami.

To już drugie zwycięstwo nad puzzlowymi wielotysięcznikami. W swojej kolekcji ma już zestaw ponad 30-tysięczny. Miejsca na ich eksponowanie niestety brakuje, leżą więc zwinięte w rulon, tak aby móc pokazać je niedowiarkom.

Następne w kolejce? Pan Mirosław wypatrzył jeszcze większy zestaw, który w marcu ma trafić do niemieckich sklepów.

Powodzenia!